Na poczatku byl ten wzor na szydelku, w ktorym zakochalam sie od pierwszego wejrzenia. Pozniej kolor i miekkosc wloczki, ktora znalazlam w sklepie za caly uwaga 1Tl (2,5 zl??) za motek. Pozniej tydzien dziergania w czasie ogladania Harrego Pottera (skonczylismy ogladac wszystkie czesci po kolei!) i decyzja o zmienieniu wzoru wedlug mojego widzi-mi-sie (czyli szydelkowanie caly czas prosto, bez zadnego zwezania/poszerzania). I w koncu chwila tadadadam:
czyli calosc skonczona :) A pozniej juz pierwszy spacer w chlodne pazdziernikowe popoludnie :) Chyba sprawilam sobie ulubiony jesienny dodatek :) Juz mysle o realizacji kolejnych pomyslow z mojej jesiennej i szydelkowej listy rzeczy do zrobienia :)
nono ;-)
i ten kolor ;-)
I ten kolor, i ten wzór :)))
Kaśqu absolutnie wspaniały! nawet nie pytam jak go zrobiłaś i ile czasu Ci to zajęło! Zdolniacha z Ciebie:)
jest piękny! :) ja na drutach robię takiego jednego łosia, ktosia pod szyję, najprościejszym “ściegiem”, ale jakoś wolno mi to idzie… :)