make the most of it >>RUN<<

Przede wszystkim na początku: dziękuje za to, ze jesteście, czytacie i zostawiacie po sobie ślad:) mówiłam to już nie raz i pewnie wiele razy powtórzę, ze ten blog i dzielenie sie z Wami tym co robię jest świetną odskocznią imotywacja aby szukać powodów do radości na co dzień :) wiem, że jest tu wielki misz masz wszystkiego, trochę scrapów i papierowych projektów, zdjęcia, szydełko, gotowanie.. ale taka jest nasza codzienność i moje życie w tym momencie. Pomysł goni pomysł, ciągle coś się dzieje a ja bardzo starałam się pisać o jednym i na temat, ale wtedy brakowało mi dzielenia się całą resztą. Stąd taka forma bloga i w tę stronę będę go rozwijać..:)

Hey Dears:) I wanted to start from a bit different angle today. Thank you all so much for visiting, reading, leaving comments, sending emails… it’s amazing and absolutely heart warming :) I said many times (and ‘ll probably repeat it a lot), that this blog is great reason for me to search for happiness in everyday life, it keeps me inspired and motivated to do more and better. I don’t know if I’d be able to find this power that easily without your feedback and kind words, so thank you, thank you, thank you :) I know it’s a bit chaotic in here, I know there are so many different topcis, some scrapbooking, some crochet, some recipes, some photos of daily life- but yes it is what fills my days and I want to share it all. I’ve been trying to stick with one topic but it didn’t feel right. It didn’t feel me.. So I made my mind and I decided it’s not bad to keep it the way which suits me the most. Keep it the way to document life. 

A teraz już do rzeczy :) Pomyślcie, ile czasu spędzamy na gdybanie: gdybym tylko miał… Albo gdybym sie nie obawiał… Lub gdybym był… ( właściwie możecie tu wrzucić jakiekolwiek zdanie zaczynający sie od magicznego GDYBY).. Ile czasu każdy z nas zmarnował na takie myślenie? Ile fajnych, słonecznych dni przegapilismy, ilu okazjom nie wybieglismy na przeciw, ile kłótni i niesnasek zgromadzilismy? Pewnie dla większości z nas odpowiedz brzmi DUŻO. Może nawet o wiele ZA DUŻO. A co jesli zamiast martwic sie na zapas, wmawiac sobie, ze nasze plany i marzenia są nie do spełnienia z wielu rożnych powodów powiemy sobie, ze zrobimy co w naszej mocy aby MAKSYMALNIE WYKORZYSTAĆ TO CO MAMY? Prawdopodobnie (i to w najgorszej sytuacji) jeśli nasz pomysł sie nie powiedzie nie będziemy wiecej zawracać sobie nim głowy albo go zmienimy. I już. Wiem, ze może nie brzmi to dla Was szczególnie odkrywczo, wszystko to było już kiedyś powiedziane. Ale postanowiłam, uparlam sie, ze muszę trochę zmienić swoje spojrzenie na sprawy i sposób bycia tu gdzie jestem. I wiecie co?… Póki co to działa. Mała zmiana (nastawienia) daje duży efekt (dla caloksztaltu, tego jak spędzam swój czas i jak wiele wartościowych momentów umiem wplesc w te same 24 Godziny). Dzieje sie tu jakaś MAGIA i w tej serii postów chciałabym sie nią z Wami dzielić i zachęcać Was do MAKSYMALNEGO WYKORZYSTYWANIA TEGO CO MACIE :)

How often do we spend our time thinking: If I only had….. or If I wasn’t afraid…. or If I was…. (or add any 2nd conditional sentence you wish in here, it doesn’t really matter)? How much time have we WASTED on thinking like that? How many sunny days have we missed, how many good opportunities we didn’t run across, how many fights we colected? probably the answer for most of us is MANY. Maybe even way TOO MANY. What if instead of thinking, worrying and making our plans and dreams seem unreal in life we have we just had decided to go for it and MAKE THE MOST OF IT? Well, probably in the worst case, if something really didn’t work we wouldn’t do it again. That’s it. I know, I’m not rediscovering the wheel, it all has been said. But I decided it’s about the time to change a little bit the way I’m in here… and you know what. So far so good. The simple little changes DO MAGIC. So in this blog series I really want to encourage you to MAKE THE MOST OF IT. Let’s make the most of our life, our time, our talents, our dreams and hopes.

Odkąd pamietam chciałam zaczac biegać. Czułam, ze to byłoby dobre i fajne zajęcie. Odkąd sprowadzilismy sie do Istambulu i mieszkamy 15 minut od wybrzeża a na dodatek mam wiecejwolnego czasu niż kiedykolwiek wcześniej myślałam, ze po prostu zacznę biegać. Aha.;) Czyli do dzisiaj, po roku mieszkania tu prawdopodobnie powinnam być w stanie przebiec maraton;) latem kupiłam nawet fajne buty do biegania. Mimo to zawsze wynajdowalam powód, aby akurat tego dnia nie zaczynać. Latem było za gorąco, zima za zimno…;) No a poza tym na ulicach przecież byli LUDZIE, którzy widzieliby mnie jak sobie truchtam (a to przecież żenujące, biegacz ze mnie marny i po kilku minutach truchtu dostaje zadyszki:]), albo nawet gorzej-komentować to, albo robic miny i usmieszki pod nosem. A poza tym nigdy nie mogłam znaleźć CZASU (tak, tak..) aby wyjść na mała przebiezke… I tak dalej i tak dalej… Kilka dni temu pomyślałam- i co z tego? Ktoś sie głupio usmiechnie pod nosem i coś powie- co z tego, prawdopodobnie i tak już nigdy wiecej tej osoby nie zobaczę… Nie będę w stanie biec bez przerwy-CO Z TEGO, przecież mogę zwolnić do marszu na kilka minut?! A brak czasu? Policzylam, ze zejście nad morze, truchtanie i powrót do domu zajmą góra godzinę- godzina to tyle czasu ile na ogół spędzam z iPhonem/przed komputerem sprawdzając pocztę, czytając blogi i wiadomości i zabawiajac sie na pinterest zanim na dobre zacznę swój dzień… Wiecej czasu niż samo bieganie zajęło mi zmuszenie sie do wyjścia z domu, a gdy już wróciłam doszłam do wniosku, ze była to najlepiej spędzona ostatnio godzina:) wróciłam do domu zmęczona, ale odprezona, z głowa pełna pomysłów i energia do działania. W drodze powrotnej maszerujac do domu zapisywalam na telefonie pomysły, które chce wcielić w życie. Maksymalnie wykorzystalam czas, pogodę i możliwości miejsca gdzie mieszkam aby zrobić coś na co od dawna miałam ochotę a sama siebie blokowalam i to zmotywowało mnie do tego stopnia, ze z niecierpliwością czekam na kolejny truchto-bieg :)

I always wanted to start running. I knew that it would be good. Since we moved to Istanbul and we live 15 minutes by walk from very nice coast and I actually have TIME for myself I thought I will just go and run. Yep. By now, after a year I should probably be able to run a marathon :) I even bought very nice running shoes last summer. But there was always something which would stop me from making the step outside the door. Summer was too hot, winter was too cold. My pants were in laundry. I had a sore throat. There were people who could watch me when I run (and it would be embarassing because I’m not a runner, honestly I can do few minutes of very slow run and then I feel like I will collapse:]). Even worse! There were people who could make a comment. Or guys who could look at my ass when I run. And there was never enough free time. And so on, and so on… and SO WHAT? I told myself that even if someone makes a comment, even if someone stares at me- SO WHAT? Probably I won’t see this person in my life another time. It doesn’t matter. If I feel tired and I can’t run? I will WALK (after all legs were designed to do it). And time? I figured out that walking down to the coast, running and coming back home took me 1 hour. Probably it’s the time I spend pinning stuff and reading blogs even BEFORE I start my day. It took me more time to force myself to go, than actually doing it. And I feel like this 1 hour of my day was the best 1 hour I’ve had recently.I came home so inspired and refreshed.On the way back I jotted down on my phone some really good ideas which came to my mind while I was walking/running. I made the most off things which were given to me and I feel so motivated to go for a small run again. And again. And again..

Mam pod nosem wybrzeże z niesamowitym widokiem na miasto, statki, wyspy i morze, zdrowe nogi i buty do biegania i zamierzam to maksymalnie wykorzystać. Znalazłam bardzo fajny program treningu na 5km, który mnie motywuje i sprawia, że chce mi się wychodzić na zewnątrz. Odhaczam kolejne dni z uśmiechem na twarzy :) Co Wy wykorzystacie na maksa aby uczynić Wasza codzienność jeszcze fajniejsza?

I have coast with an amazing view, healthy legs and running shoes and I’m going to make the most of it. I’ve found a really good running plan which keeps me motivated. I’m looking forward to crossing out another days. And it makes me happy! What will you make the most of?

cudnego weekendu kochani! cieszcie się drobiazgami :)

have a lovely weekend! Be happy with little things :)

6 thoughts on “make the most of it >>RUN<<

  1. Agi

    fantastyczny wpis! Kiedy miałam ok dwudziestu lat to też taka pozytywna byłam;) Teraz dobija mnie szara codzienność;) Nie mogę po prostu wyjść pobiegać czy pochodzić z kijami bo kto z dzieckiem zostanie…baa ja nawet prania czy obiadu nie zrobię tak łatwo bo mi się mały plącze pod nogami;) wiem wiem marudzę;)

    Reply
  2. ogryzeczek

    Ja też mam zawsze największy problem ze zmobilizowaniem się!
    Niestety ja przez moją alergię jestem zmuszona zapomnieć o tej porze o bieganiu :(
    Ale w lutym odkurzyłam swój stary stepper i codziennie sobie na nim popitalam :)
    zaczęłam od 1000 kroków, aktualnie są już 2500, a celem jest robić 5000 kroków dziennie :)

    Reply
  3. kitty

    fajny i motywujący post :) jak dla mnie znalazł, bo czekałam, aż się zrobi cieplej, by zacząć biegać, ciekawe, czy mi się uda ;)

    Reply
  4. antilight

    Whoa! No to pojechałaś po bandzie. Sama prawda, mój chłopak mi zawsze to powtarza a ja staram się w to wierzyć. Cieszę się, że nie jestesmy odosobnieni w tym myśleniu. Strasznie mi się podba twoje pozytywne nastawienie. Muszę wracać częściej do tego wpisu i motywować się do działaia. Ostatnio mam znów spadek formy, ale po przeczytaniu twoich mysli, mój mózg zmienił bieg na wyższy i powoli zaczyna się w nim gotować. Dzięki Ci :**

    Reply
  5. worqshop Post author

    dziewczyny cieszę się, że Was to zmotywowało :) Ja miałam taki natłok myśli i normalnie stan euforii w czasie biegania i pierwszy pełen i poprawny tydzień treningu za mną, mam zamiar napisać małe co nieco na ten temat, ale uczucie jest naprawdę genialne. Najtrudniej jest wyjść i się przełamać, potem jest z górki :) i nie wiem czy to ma jakiś związek czy nie, ale i energii więcej i jakoś wszystko było łatwe i przyjemne w ciągu tygodnia :)

    Reply

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s