We had such a busy time the past week that I haven’t even noticed when it finished and how come it’s Monday again! We made ourselves extra occupied working on (and changing thousand times!) our save the dates video and I’m happy it’s almost done, it’ll be such a super cute memory for us! Apart of that the usuals here- early mornings, runs and exercise, work and work and work and than trying to not to fall asleep at embarassing time in the evenings :) With this busy schedule I sometimes forget it’s spring and only my baby herbs remind me about this new season… well it’ll get easier I repeat myself :)
Miniony tydzien przelecial tak szybko ze nawet nie wiem jakim cudem znow jest poniedzialek! Sami dolozylismy sobie pracy wymyslajac (i tysiac razy zmieniajac!) film, ktory zaczyna nasze przedslubne przygotowania- zajal nam sporo czasu ale na pewno bedzie niesamowita pamiatka :) Poza tym jak zwykle- pobudki z samego rana, bieganie, cwiczenia a potem praca, praca, praca… i powrot do domu i proby odpedzenia snu ktory przychodzi o nieprzyzwoitych porach i zabiera czas ktory mial byc poswiecony na kreatywnosc, scrapowanie czy chociazby sprzatniecie dookola :) Z tak zajetymi dniami czuje jak wiosna przemyka mi przed nosem, tylko ziola w doniczkach przypominaja o tej cudnej porze roku.. powtarzam sobie, ze bedzie lepiej… i wolniej